Restauracja Warszawski Sznyt– duma Starego Miasta- ma już dwa lata. Przez ten czas powstało wiele recenzji i opisów na jej temat, głównie skupionych na rewelacyjnym jedzeniu i widokach.
Widoki, owszem, są jednymi z najlepszych w mieście. Wystrój jest wysmakowany, przestrzeń klimatyczna i urzekająca.
Jedzenie – ach i och. Takich steków jak Szef Kuchni Rafał Zaręba nie robi nikt, takiego przywiązania do najmniejszych detali nie widzieliśmy dawno. Wszystko jest idealnie doprawione, świeże, przepyszne i pięknie podane.
W przypadku mięsa można by napisać esej. Aromat dębiny, dojrzewanie na sucho, taplanie w tłuszczu, jeszcze dodatki – idealne. Brawa dla Szefa kuchni. Brawa dla całej ekipy. Tak dobrze obsłużeni nie byliśmy nigdzie i to jest zasługa wszystkich tam na miejscu, od góry do dołu😊
Moglibyśmy wam dokładnie opisać, co tam spożyte zostało, jak wyglądało i jak rozniosło system, ale chcemy się skupić na tym, co tam w barze i za barem.
A dzieje się bardzo dużo i intensywnie.
Na początku zwróćmy jednak uwagę na jeden ważny fakt. W restauracji o takim profilu i położeniu nie jest łatwą sprawą zadowolenie mas. Gość tego miejsca to absolutne wyzwanie. To może być ktokolwiek. Prawdopodobnie turysta, w wieku nieokreślonym, nieokreślonej płci. Turysta albo… może to być celebryta, laik, koneser, klient biznesowy, może być wyznawca teorii wina do steków, piwosz, modelka bezlaktozowa, a może być każdy. To nie jest łatwa sprawa praca za barem w takim punkcie i to prawdopodobnie jest największym wyzwaniem. Nie wspominając o tłumach, jakie można czasem tu spotkać – co jest kolejnym ważnym czynnikiem pod względem organizacji pracy, ale i proponowanej oferty. Bo narzędzia są, możliwości logistyczne i wiedza też, ale to, co z tym się zrobi – to już jest sztuka wyższa.
W Warszawskim Sznycie od jakiegoś roku departamentem napojów wyskokowych zarządza „Gary” Łukasz Dębowski. Znany i lubiany, jeden z twórców Craft Cocktail Brothers gdzie wraz z Damianem Mielniczkiem ( szef baru w Rest.baczewskich) od wielu lat, tworzą, wyznaczają trendy i edukują przyszłe pokolenia barmanów.
Łukasz jest wyznawcą teorii ‘no waste’ i sezonowości, wierzy, że wszystko za barem można wykorzystać całkowicie, a w każdym procesie najważniejszy jest składnik i szacunek do niego. W swojej pracy na co dzień prawdopodobnie większość czasu spędza w kuchni nie za barem, bo to właśnie tam, z dostępem do kuchennej technologii, tworzy niesamowite mieszanki i mikstury, bawiąc się produktem, przetwarzając go na wiele sposobów.
„Gary” przeszedł swoją drogę od baru do baru mając do dyspozycji najbardziej zaawansowane technicznie urządzenia w laboratoriach kuchennych (m.in.w wyróżnionej gwiazdką Michellin restauracji), gdzie jego wyobraźnia nie musiała być ograniczana w żaden sposób.
Ogromna wiedza, jaką zdobył w ciągu kilkunastu lat pozwoliła mu w Warszawski Sznycie pokazać swoje możliwości poprzez jedno z najciekawszych menu koktajlowych, jakie widzieliśmy ostatnio.
Jak czytamy na wstępie ‘ Karta stworzona z pasji do miksologii. Założeniem było zestawienie autorskich wariacji bazujących na domowych produktach z klasycznymi recepturami głęboko zakorzenionymi w historii barmaństwa będących punktem wyjścia do wielu nowych koktajli’
W karcie znajdziemy część autorską, która zawiera 5 pozycji bardzo zgrabnie opisanych numerycznie i czasowo, nawiązujących do konkretnych epok i zjawisk historycznych jak np. No.2 1900 r.*szyk, elegancja, idealna sylwetka* w składzie :Wódka Ostoya/porter/orzech laskowy/propolis/cytryna/białko,
czy No. 4 -1980 r.*kicz, kolory, bogadztwo dodatków* w składzie:
Gin Beefeater/cordiał mandarynkowo-limonkowy/tynktura z galangalu/limonka
Koktajle autorskie (zdjęcie – Warszawski Sznyt):
Szef Baru jest oszczędny w ozdobnikach. Skupia się na treści, forma jest tylko dopełnieniem, nawiązaniem do idei stojącej za pomysłem na konkretny koktajl. Każdy z tych pięciu koktajli pochodzi z innej epoki, ma inny skład, inną formę, a jednak wszystkie razem tworzą jedną całość. To jest właśnie sztuka. Bardzo spójna selekcja. Po angielsku ładnie to się nazywa ‘cohesive menu’.
Dalej w karcie znajdziemy klasyki. W tym przypadku posegregowane zostały one pod względem profilu. Znajdziemy tu koktajle ‘dry’, ‘cuban, ‘sweet and sour’, ‘hot’ oraz ‘sweet’,
Dobry pomysł ze względu na poszukiwaczy pod względem profilu smakowego – czasami to ci niezorientowani Goście, początkujący, czasem koneserzy eksplorujący, doświadczeni – wszystkim będzie wygodnie poruszać się po tej karcie.
Na kolejnych stronach sprytna selekcja pod względem głównego składnika. To już kolejna grupa odbiorców. Kolejne ułatwienie w poszerzaniu wiedzy. Dodatkowo w karcie jest wiele odniesień do historycznego pochodzenia koktajli, nazwiska twórców, daty powstania, a nawet tytuły książek, w których po raz pierwszy się ukazały. Karta sama w sobie stanowi źródło wiedzy. Bardzo ciekawe podejście do tematu.
W menu odnajdziemy też ukłon w stronę dumy narodowej – wybór miodów pitnych. Właśnie na bazie dwójniaka sporządzona została dla nas ‘penicilina’ jakiej nie doświadczyliśmy nigdy wcześniej, idealnie zbalansowana słodycz, do tego z elementem patriotycznym, bo miody pitne to patriotyzm w najprzyjemniejszej formie a to tak pasuje do historycznego charakteru restauracji. Cieszy nas, że miody pitne wracają, bo warto z nimi się zaprzyjaźnić dla dobra narodu.
Spoza karty, jako ciekawostkę, podano nam jeszcze domową nalewkę z chrzanu i truskawek. Wśród turystów oblegających restaurację, na pewno tutejsze innowacyjne podejście do smakowych połączeń zaskakuje za każdym razem. Bo turyści rozkochali się w nalewkach, ale takiej raczej nie próbowali nigdy wcześniej. Wyjątkowe doznanie. Piękne aromaty. Za barem na pewno znajdziemy inne, równie ciekawe połączenia, bo tam produkcja trwa non stop.
Jak widzimy, Szef Baru pomyślał o wszystkich. Każdy z nas inaczej podchodzi do swojego ‘drink of choice’, ale w razie, gdyby kiedykolwiek ktoś zagubił się w mnogości wyboru – pojawia się fachowa pomoc, która znajdzie coś extra i dopasuje do gustów, bo nawet klasyki są ‘plastyczne’, wszystko zależy od tego, czego się chce, co lubi, czego oczekuje. Ci, którzy chcą być zaskoczeni, bo i takich odbiorców, w tak popularnym turystycznie spocie, znajdziemy — zaskoczeni będą na pewno.
Definitywnie widzimy Warszawski Sznyt jako jeden z nominowanych do popularnego plebiscytu na Gastro Bar Roku gdzie dodatkowe punkty powinny być przyznane za promocję polskich alkoholi
Dziękujemy. Polecamy. Koniecznie.
Informacje:
ul. Senatorska 2,
00-075 Warszawa
Otwarte:
Pon-Sob: 08:00-00:15
Niedz: 08:00-21:30
tel:
609 608 010