Ameryka Południowa…piłka nożna, telenowele, jaguary, anakondy, ceramika, narkotyki, rajskie plaże, karnawał, gorący taniec, piękne kobiety i pyszne jedzenie z symbolem kultury latynoskiej w postaci „ceviche” na czele. Jak przystało na biologicznie zróżnicowany kontynent, również sposób przyrządzania ceviche, jest niejednakowy i charakterystyczny dla danego terytorium. Jak przystało na wspaniałego Szefa Kuchni, wszystkie te sposoby można przenieść na terytorium Warszawy i otworzyć genialną cevicherię w której naturalnym środowiskiem dla ryb jest morze….koktajli.
Do niedawna, artystyczna reprezentacja warszawskiej fauny rybnej, ograniczała się do surowej formy azjatyckiej i czwartkowej legendy o świeżych mulach. Bardziej intensywny powiew świeżości, gwarantowały nam grudniowe śledzie oraz pełne błotnistego wigoru karpie – pływające w supermarketach, a następnie w domowych wannach. Czasy się zmieniają…kabiny prysznicowe wypierają wanny z obiegu, a i chętnych do mordu na karpiach jednostek męskich coraz mniej. Zdecydowanie, rozpaczliwie należało zagospodarować wolne miejsce kulinarnej strefy morskiej. Laureat Top Chefa, Martin Gimenez Castro, miał na to pomysł i spisał się doskonale, proponując (między innymi miłośnikom wodorostów) alternatywę w postaci świeżej ryby, marynowanej sokiem z cytrusów.
W klarownej, przemyślanej karcie, nie znajdziemy rutyniarskiego dorsza, spospoliciałego pstrąga czy też bezgranicznie bogatych w gatunki kręgowców wodnych klopsików. Na tej samej zasadzie, na barze, nie zobaczymy alkoholowej miernoty jakościowej. Kiedyś, mój znajomy z Meksyku, delikatnie dał mi do zrozumienia, że spożywana przeze mnie w Polsce tequila, jest tak szlachetna, jak samogon destylowany na kresach wschodnich. I do tej właśnie chwili, wróciłam wspomnieniami, kiedy Szef Baru, Kamil Boruta, zaserwował mi najlepszy koktajl, jakim miałam okazję przepłukać gardziel w ostatnich latach.
Prosto, świeżo, orzeźwiająco.
Te słowa idealnie obrazują nie tylko kartę koktajlową, lecz całość barowo – kulinarnego konceptu lokalu z przesympatyczną, uroczą, nadzwyczaj kompetentną obsługą. Długo zastanawiałam się czy istnieją jakieś ulepszenia, jakie barmani mogliby wprowadzić na tym polu i na myśl przychodzi mi jedynie hodowla własnego krasnodrzewu pospolitego, niewykonalna ze względu na rozmaite uwarunkowania. Jeśli takie drinki, sączył Gombrowicz w Argentynie, nie dziwią, spędzone tam przez niego dwadzieścia cztery lata.
Ceviche to idealne miejsce, jeśli chcesz spędzić czas w urzekającej, przyjacielskiej atmosferze. Przy okazji, mamy wspaniałą informację dla kobiet, marzących o zjedzeniu Korwina na surowo. Nareszcie jest to możliwe, co więcej w uroczym towarzystwie batatów i awokado. Barway radzi: Jeśli jesteś nad morzem, wybierz się do Fidela. Jeśli jesteś w Warszawie, uderzaj bez zastanowienia do Castro.
Informacje:
ul. Twarda 4
Warszawa
tel: 22 304 94 02
mail: cevichebar@cevichebar.pl
https://www.facebook.com/CevicheBarWarszawa/
czynne
pon-sob 12-23
niedz: 12-18